SPIRALA:
ZWIERZENIA
PROJEKTANTA

Projektowanie informacji kierunkowej bierze pod uwagę główne zasady tego, co dziś nosi nazwę projektowania ukierunkowanego na użytkownika (user centered design, UCD). 📷 image Są to: analiza i przewidywanie, jak produkt będzie używany, sprawdzenie zasadności przewidywań w stosunku do zachowania użytkownika testowanego w prawdziwych warunkach oraz wnioski wynikające z poprzednich etapów.

Jest jeszcze inny aspekt projektowania informacji, który w czasie, gdy robiłem pierwsze projekty, nie był na czele moich rozważań – dostępność. Niedawno zetknąłem się z eksperymentem, któremu poddano potencjalnych projektantów portów lotniczych, w tym systemów informacji. Ubrano ich w specjalne stroje, ograniczając zdolność widzenia i możliwość szybkiego poruszania się – czyli zdolności motoryczne i percepcyjne – do możliwości przeciętnego osiemdziesięciolatka. Poproszono ich, aby symulowali zachowania pasażera z jego potrzebami. Rezultaty były zaskakujące. Okazało się, że port lotniczy najeżony jest przeszkodami. To zwróciło uwagę na trudności, które należy niwelować. Aspekt dostępności przestrzeni publicznych powinien być także w polu widzenia projektantów informacji. Piszę o tym, będąc sam w grupie użytkowników zaawansowanych wiekowo. Doświadczam na własnej skórze projektowych „białych plam”. Ostatnio zadawałem sobie pytanie: „Dlaczego w porcie lotniczym w Denver tablice przylotów i odlotów, z tekstem wielkości dwudziestu czterech punktów, umieszczone są na dwuipółmetrowej wysokości?”. Zazwyczaj nie podróżuję z lornetką, więc poprosiłem młodą i ładną osobę o odczytanie potrzebnej mi informacji.

Często pytamy ludzi o drogę 📷 image i dostajemy różniące się odpowiedzi: jedni mówią w lewo, inni prosto. Jesteśmy zdezorientowani, szukamy oznakowania, potrzebujemy mapy. Dramat następuje na rozstajnych drogach, 📷 image gdy trzeba podjąć decyzję, którą z nich wybrać. Najprostszym rozwiązaniem jest ustawiony tam drogowskaz. Informacja kierunkowa jest takim zbiorem drogowskazów. 📷 image

SZPITAL W PROKOCIMIU

Informacja kierunkowa przeznaczona jest głównie dla osób z zewnątrz i prowadzi je do określonych planem pomieszczeń. Musiałem to uwzględnić, projektując systemy zarówno dla warszawskiego metra, jak i dla szpitala w Prokocimiu, nad którymi pracowałem w tym samym czasie. Zwykle projekt taki zaczyna się od zaznajomienia z planami architektonicznymi. Plany szpitala pokazywały trzy połączone ze sobą równoległe skrzydła. Tworzyło to coś w rodzaju litery „E”. Dostałem opisy pomieszczeń szpitalnych. Miałem wszystkie informacje niezbędne do rozpoczęcia projektu. Musiałem przeanalizować rzut poziomy, przewidując potencjalny ruch użytkowników i uzależniając od tego rozmieszczenie elementów systemu w „punktach decyzyjnych”, począwszy od informacji wprowadzającej przy głównych wejściach. Dalej prowadziła ich informacja kierunkowa na rozgałęzieniach ciągów komunikacyjnych. Jest to informacja jednolita, powtarzająca się w tej samej formie na różnych poziomach i w podobnie rozmieszczonych punktach. Projektuje się więc system wypełniany informacją szczegółową.

Szpital budowali Amerykanie, toteż mój projekt był z nimi roboczo konsultowany. Wiedziałem, że obiekt liczy cztery kondygnacje na wspomnianym rzucie w kształcie litery „E”. Każde ramię mogło więc nosić odmienne oznaczenie, na przykład A, B i C. Była to stosunkowo prosta struktura: adres pomieszczenia A3.21 mógł oznaczać skrzydło A, piętro 3, pokój 21.

Planowałem także użycie koloru do odróżnienia każdego poziomu. Miał on być wprowadzony w podłogę lub jako pas na ścianie. Przewidywałem wyjście z kolorem danego poziomu na elewację zewnętrzną. Jestem na ogół ostrożny w stosowaniu kodów kolorystycznych, szczególnie gdy przekraczamy ich liczbę ponad pięć, wtedy bowiem zaczynają się subtelne różnice, trudniejsze do zapamiętania. Cztery poziomy szpitala i cztery ich kolory wydawały się adekwatne.

W drugim etapie pracy nad projektem strona amerykańska wystąpiła z pomysłem wprowadzenia grafiki ilustracyjnej, uzupełniającej tę podstawową, przy oznaczeniach pokoi. Grafika taka mogłaby ułatwiać poruszanie się w szpitalu dzieciom, które wychodząc na przykład z pokoju pod wiewiórką, mogły pod tę wiewiórkę wrócić. Dodatkowym atutem byłoby złagodzenie sterylnego charakteru szpitalnych pomieszczeń. Jednak ta część projektu nie została wdrożona. Na początku lat osiemdziesiątych możliwości techniczne były ograniczone. Dotyczyło to na przykład wykonania nośników informacji. Postanowiłem zastosować panele z tworzywa (białe pleksi) formowane termicznie na ułożonych uprzednio literach. Dawało to tablice z wypukłym tekstem, który można było dodatkowo podkreślić kolorem. Z perspektywy czasu i po porównaniach z systemami informacji w amerykańskich placówkach tego typu widzę, że technologia ta nie była wystarczająco precyzyjna ani zbyt elastyczna w razie konieczności uzupełnień czy zmian.

Po moim wyjeździe do Stanów Zjednoczonych w 1984 roku projekt kontynuował i kończył Jurek – Jerzy Junosza-Szaniawski – kolega z Wydziału Wzornictwa.