SPIRALA:
ZWIERZENIA
PROJEKTANTA

Przed projektem dla hotelu Victoria nie miałem wielkiego doświadczenia w projektowaniu informacji kierunkowej, a ten trudno w pełni zakwalifikować do tej grupy. Zadanie polegało na znalezieniu języka graficznego pozwalającego użytkownikom poruszać się po nieznanym obszarze i szybko dotrzeć do celu. Dotyczyło to oznakowania funkcji w hallu, informacji na piętrach i numerów pokoi.

Dopiero w wypadku metra miałem zmierzyć ze skomplikowaną strukturą przestrzenną i wielorakimi funkcjami, jakie powinna pełnić informacja. Mgliste wyobrażenie o wadze i wymiarze projektu dawały mi osobiste doświadczenia użytkownika metra w Paryżu, Nowym Jorku i Londynie oraz gościa międzynarodowych portów lotniczych. Przyjąłem to zlecenie, czując, że rezygnacja byłaby równoznaczna z poddaniem się i w konsekwencji zakwestionowaniem statusu projektanta, za jakiego się uważałem.

Dawno temu uczestniczyłem w zajęciach z gimnastyki. Zdarzyło mi się spaść z przyrządu – konia – i boleśnie potłuc. Trener, po upewnieniu się, że mam wszystkie kości całe, kazał mi natychmiast powtórzyć ćwiczenie. Chodziło mu o przezwyciężenie lęku przed ponownym upadkiem. Gdyby tego nie zrobił, prawdopodobnie pozostałbym z urazem i obawą przed podjęciem ryzyka. Nie zostałem gimnastykiem, ale ta lekcja towarzyszyła mi długo, pomagając w życiu pokonywać przeszkody różnego typu.